Kolejny raz pisze posta na Zbyszka blogu i niestety kolejny raz pisze złe wieści. Dzisiaj o godzinie 16 40 Zbyszek zmarł.
W nocy z czwartku na piątek, pomiędzy 3 a 4 rano, Zbyszek obudził rodziców z powodu mocnego bólu głowy. Wezwali pogotowie. Zabrano go od razu do szpitala gdzie podano mu środki przeciwbólowe i zdecydowano, że wymaga natychmiastowej operacji. Rodziców poproszono aby wrócili do domu i odpoczęli, ponieważ już zrobili co w ich mocy i można było tylko czekać, a Zbyszka przewieżli do szpitala w Wałbrzychu gdzie mieli go operować.
Operacja trwała do godziny 14. Niestety nie wybudził się z niej i leżał nieprzytomny. Do dnia nastepnego zaczął oddychać samodzielnie lecz nadal spał. O 16 40 ustała akcja serca i już nic nie można było zrobić. Zmarł spokojnie we śnie, bez bólu i cierpienia jakiego się naoglądał i doświadczył przez ostatni rok.
W imieniu rodziny Zbyszka jak i jego samego dziękuję bardzo wszystkim za wsparcie i zaangażowanie w pomoc.
Brat Zbyszka, Marcin znalazł tą notatkę z dokładnie dzisiejszą datą, jest to jego wpis z poprzedniego bloga ale z powodu daty załączam go do tego wpisu:
‚sobota, 23 grudnia 2006
Wydaje mi się, że w cierpieniu poznajemy samych siebie lepiej. Poznajemy, jacy jesteśmy naprawdę. Cierpienie można różnie znosić. Można się z nim pogodzić, można mieć pretensje do całego świata, można rozumieć. Rozumienie jest ważne. Jeśli nie rozumie się przyczyny cierpienia wtedy najczęściej się złościmy. Można różnie cierpieć, ale najważniejsze to chyba to żeby cierpieć godnie. Z głową uniesioną do góry, nawet wtedy kiedy opadła nam ona z braku sił. Bo przecież prawdziwa siła człowieka to nie mięśnie i kości, nie ciało ale duch.’